Tak serio, serio, nie ma lepszych dni.
Wszystkie są podobne do siebie walką.
Ze sobą. I swoimi współlokatorami zamieszkującymi chory łeb.
Walką o otwarcie oka, kiedy zadzwoni budzik.
Walką o nie przeklinanie, że budzik nie ma opcji drzemki.
Walką z łóżkiem, które nie chce wypuścić mnie ze swoich objęć.
Walką ze strachem, co przyniesie nowy dzień.
Walką z demonami, intuicją, paranoją (jak zwał, tak zwał).
Walką z samotnością.
Walką z życiem o życie. Tylko nie wiem, kto po której stronie barykady stoi.
Jestem zmęczony........
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz